Nie mamy dużych tradycji w grillowaniu steków. Większość Polaków ma raczej traumy związane z tym szlachetnym kawałkiem mięsa. W latach 80-90 poznaliśmy steki głównie w telewizji - za sprawą bajek looney tunes w których zawsze pies dostawał wielkiego steka z kością, albo serialu Dynastia, w którym najbogatsi ludzie lepszego świata - Ameryki - jedli wołowe steki w trakcie rodzinnych kolacji. I później „steki” zaczęły się pojawiać w restauracjach w Polsce. Nie wiadomo dlaczego, ale w polskiej gastronomii tamtych czasów, za stek zaczęła uchodzić ligawa. Może to kwestia podobieństwa do polędwicy i zupełnie innej ceny. Najlepszym „stekiem” jaki jadłem w tamtych czasach w Polsce był „stek wołowy” w Barze Sonia w mojej wsi - po prostu mielony z wołowiny z cebulą. Całkiem nieźle do dziś wypada też „antrykot z kurczaka”, ale tego już nie liczę…
Z wielką radością przedstawiam Wam grillowe trendy na 2024 rok! Dowiecie się o zwycięzcy plebiscytu na sos do grilla roku 2023 ;), cenach grilli gazowych, powrocie węgla, inteligentnym grillowaniu i moim wypadzie do Meksyku!